poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział 5.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

To był Neymar. Biegł w moją stronę trzymając coś w ręku.
 - Proszę, zostawiłaś. Chłopaki się jeszcze podpisali - powiedział wręczając mi koszulkę z numerem 11.
 - Ojej, dziękuję. Kompletnie o niej zapomniałam. Jesteś pewien, że chcesz mi ją dać? - zapytałam trochę niepewnie.
 - A niby dlaczego miałbym tego nie zrobić? - zdziwił się.
 - No w końcu to koszulka z twojego pierwszego meczu w barwach Barcelony...
 - I właśnie dlatego chcę podarować ją tobie - uśmiechnął się, a ja otworzyłam szeroko oczy. - No wiesz ... Taka zapłata za bycie tłumaczem - puścił mi oczko.
 - Jeśli będziesz rozdawał koszulki za takie coś, to twoi fani będą znali wszystkie języki świata. - stwierdziłam.
 - I wyjdzie im to na dobre. Może pomóc ci w poszukiwaniach? - zaproponował.
 - Lepiej wracaj do chłopaków.
 - Ale ja nalegam - spojrzał na mnie z miną kota ze "Shreka". Nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
 - No dobrze chodź.
 - Ale chwila, najpierw zmień koszulkę.
 - Że tak tu? Na korytarzu?
 - No przecież nie będę podglądał.
 - Wolę nie ryzykować, idę do łazienki - pokazałam mu język i skierowałam się w stronę toalet. Szybko się przebrałam, poprawiłam fryzurę i ruszyliśmy na poszukiwania..

~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~

Szukaliśmy tych idiotów już prawie godzinę. Powinnam być na nich wściekła, ale nie jestem. Właściwie dzięki nim spędziłam z Neymarem tyle czasu. Cały czas gadaliśmy, śmialiśmy się i wygłupialiśmy.
 - Wiesz co? To niesprawiedliwe. Ty wiesz o mnie tak wiele, a ja o tobie prawie nic. Opowiesz mi coś o sobie?  – zapytał nagle.
 - No dobrze. To co chcesz wiedzieć?
 - Gdzie mieszkasz, kiedy masz urodziny, gdzie się uczysz, od ilu lat kibicujesz Barçie, co lubisz robić w wolnym czasie, czy masz zwierzaki, jak wygląda twój dom…

 - Ej, powoli -  zaśmiałam się – No więc mieszkam w małej wsi pod Warszawą, urodziny mam 2 sierpnia, od września będę się uczyła w liceum sportowym. Barçie kibicuję od 8 lat – na te słowa otworzył szeroko oczy – Tak, wiem że to krótko. Lubię czytać książki, gotować i biegać, czasami fotografuję, kiedyś grałam w nożną. Jeśli brat się liczy to tak, mam zwierzaki. Dom jest żółty z czarnym dachem, w ogrodzie jest mała fontanna, nie ciężko rozpoznać. Coś jeszcze chciałbyś wiedzieć? – zakończyłam.

 - Tak, mam jeszcze jedno pytanie. Co trzeba zrobić żeby zdobyć twój numer? – uśmiechnął się. Odwzajemniłam uśmiech i wskazałam na swój policzek. Pocałował mnie w niego. Wyjęłam z torebki kartkę i długopis, i zapisałam swój numer. Wręczyłam Brazylijczykowi kawałek papieru. Przechodziliśmy akurat obok jakiegoś baru. Przeczucie mi mówiło, że tam znajdę moją zgubę. Postanowiłam wejść do środka. Miałam rację. Przy barze siedział Bartek z Messim i Pinto. Na szczęście nas nie zauważyli. Podeszłam i złapałam brata za koszulkę. Odwrócił się. Był całkowicie pijany.

 - Ty idioto! Jak ty chcesz teraz wrócić do domu!? – krzyknęłam.

 - Ooooo, moja siostrzyyyyczka… - chciał się przytulić

Nie wytrzymałam. Wybiegłam stamtąd. Zsunęłam się po ścianie i zaczęłam płakać. Usłyszałam kroki.

 - Co taka piękna dziewczyna robi sama nocą i to w takim miejscu? Nie wiesz, że grozi ci niebezpieczeństwo? – usłyszałam czyjś głos. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe. Podniosłam głowę.

 - Neymar, ty debilu! Nawet nie wiesz jak się wystraszyłam!

 - Przepraszam, nie chciałem. Nie martw się. Będzie dobrze. – kucnął przy mnie i ujął moje dłonie.

 - Łatwo powiedzieć. Nie mam pieniędzy, nie mam jak dojechać do domu, nie mam gdzie spać, nie mam co jeść… Co ja mam zrobić?!

 - Nie przejmuj się, pomogę ci.

 - Przestań, przecież właściwie się nie znamy. Nic od ciebie nie przyjmę.

 - Założymy się? – zauważyłam uśmiech na jego twarzy.

Wstał i wziął mnie na ręce. Próbowałam się wyrywać, biłam go i drapałam, jednak nie miałam szans. Cały czas się śmiałam. Zaniósł mnie do hotelu i postawił dopiero przed drzwiami do jego pokoju.

 - Masz tu klucz. Wejdź do środka i czekaj na mnie. Zaraz wrócę – powiedział i szybko popędził w stronę windy. Troszkę zdziwiona otworzyłam drzwi. Usiadłam na kanapie, wyjęłam telefon i zadzwoniłam do mamy. Wytłumaczyłam jej sytuację. Zdenerwowała się, ale mnie zrozumiała. W tej chwili ktoś zapukał do drzwi. Nie wiedziałam co robić. A jeśli to trener? Albo ktoś kto nie powinien mnie tu widzieć? Nie zdążyłam nawet wstać, a ktoś nacisnął klamkę. W drzwiach stanął Alexis.

 - Nie wystraszyłaś się? – zapytał.

 - Trochę. Po co przyszedłeś?

 - Neymar poprosił żebym do ciebie zajrzał. Przyniosłem ci wodę – uśmiechnął się i podał mi szklankę.

 - Dziękuję – uśmiechnęłam się i bardzo szybko opróżniłam zawartość naczynia.

 - Jak się czujesz? – wyczułam w jego głosie troskę

 - A jak mam się czuć?  - opowiedziałam mu wszystko. Chłonął każde moje słowo. Kiedy skończyłam, objął mnie.

 - Wszystko będzie dobrze, zobaczysz – wyszeptał.

 - Dziękuję, jesteś wspaniały

W tej chwili wrócił Neymar.

 - No cóż, nie było łatwo, ale masz pokój między mną a Alexisem. Rozmawiałem już z Leo, kilka minut temu wrócili do hotelu. Oni zajmą się Bartkiem, więc ty nie musisz się nim przejmować.

Podeszłam do niego i mocno przytuliłam. Wyszeptałam ciche „dziękuję”. Puściłam go i poczułam, że łzy powolutku spływają po moim policzku.

 - Młoda, nie płacz – to był Alexis. Neymar, który cały czas stał przy mnie, również zauważył, że płaczę. Delikatnie otarł moje łzy.

 - Chodź, zaprowadzę cię już – powiedział i wziął mnie za rękę. Chwilę później weszłam do łazienki, która była w pokoju. Wzięłam prysznic i przebrałam się w dresowe spodenki, które miałam w torbie, i T-shirt, prawdopodobnie przyniesiony przez Alexisa. Położyłam się do łóżka i po chwili zasnęłam.


~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~

Obudziłam się. Nie wiedziałam gdzie jestem. Dopiero po chwili przypomniałam sobie wydarzenia z poprzedniego dnia. Spojrzałam na wielki zegar wiszący na ścianie. Już 10. Wstałam i udałam się do toalety. Nie miałam żadnych kosmetyków, dlatego szybko się ogarnęłam. Założyłam ubrania z poprzedniego dnia, w końcu nie miałam żadnych innych. Postanowiłam pójść do Messiego i zapytać o brata. Jednak nie wiedziałam gdzie jest jego pokój, dlatego najpierw skierowałam się do Neymara. Zapukałam do drzwi. Nikt nie odpowiadał. No tak, pewnie poszedł na śniadanie. Nie bardzo wiedziałam gdzie jest restauracja, dlatego wróciłam do pokoju. Wyjęłam telefon, zrobiłam selfie i wrzuciłam na instagrama z dopiskiem "Kto by się spodziewał że Gdańsk może być najpiękniejszym miejscem na ziemi?". Tak, zero jakiejkolwiek reakcji. Dlaczego nie jestem zdziwiona? Postanowiłam pooglądać zdjęcia z wczorajszego dnia. Było ich ponad tysiąc! Przy zdjęciu numer 834 usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Krzyknęłam "Proszę", nie przerywając przeglądania.

 - O proszę, już nie śpisz! - Ney wszedł trzymając w ręku jakąś reklamówkę - Proszę, to dla ciebie.
Wzięłam torebkę i wyjęłam jej zawartość.
 - Ney, ja nie mogę tego przyjąć - powiedziałam przeglądając ubrania
 - Ej, nie po to lataliśmy z Alexisem przez całe miasto, żebyś tego nie przyjęła. A teraz leć i się przebieraj, zabieramy cię na śniadanie.
Posłusznie udałam się do łazienki, założyłam kupione przez chłopaków ciuchy i cała nasza trójka udała się na śniadanie.


* * * * * * * * * * * * * * * *

Nie pytajcie co się stało z czcionką, nie wiem ;-;

4 komentarze:

  1. Szkoda, że taki krótki :/ Ale historia wciągająca ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspanialy rozdzial! Az sie poplakalam bo jej zazdroszcze tych wrazen ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeju te spodnie *.*
    Kupcie mi takie <3
    A co do rozdziału to świetny <3
    Czekam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :) będę tu częściej zaglądać :)
    tylko muszę zwrócić uwagę na estetykę, obecny wygląd bloga trochę męczy wzrok...

    OdpowiedzUsuń