niedziela, 28 września 2014

Rozdział 8.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

Poczułam szarpnięcie. Delikatnie zaczęłam otwierać oczy. To Bartek próbował mnie obudzić. Rozejrzałam się dookoła. Wszystko było w porządku. A więc to był tylko zły sen. 
 - Ej, żyjesz? - zapytał z troską mój brat.
 - Tak, tak. Coś mi się tylko przyśniło.
 - A, ok. Za kilka minut lądujemy, musimy zapiąć pasy.

~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~

Wysiedliśmy z samolotu i udaliśmy się po bagaże. Rozglądaliśmy się za Neymarem, Alexisem i Leo, którzy mieli nas odebrać z lotniska. Nie trudno było ich znaleźć. Stali otoczeni grupką fanów. Ruszyliśmy w ich kierunku. Mimo tylu wielbicieli Neymar nas zauważył. Przeprosił wszystkich i zaczął iść w naszym kierunku. To samo zrobili Leo i Alexis. Po przywitaniu ruszyliśmy w kierunku parkingu. Oczywiście po drodze się wygłupialiśmy. Już prawie byliśmy na miejscu, kiedy nagle wyrośli przed nami dziennikarze. Zaczęły się pytania o to, kim jestem ja i Bartek, co robimy w Barcelonie i tym podobne. Minęliśmy ich jednak bez słowa. Dotarliśmy do samochodów.
 - No więc tak, skoro teraz my za was odpowiadamy, to nie pozwolimy wam mieszkać w hotelu. Podstawowe pytanie: chcecie mieszkać razem czy osobno? - zapytał Alexis.
 - Razem - odpowiedziałam równocześnie z bratem.
 - Ok, no więc zapraszam do mnie - uśmiechnął się Neymar - później pojedziemy razem na mecz.


Wsiedliśmy do samochodu Neya i ruszyliśmy do jego domu. Wskazał nam nasze sypialnie. Rozpakowaliśmy się. Poszłam pod prysznic i dopiero po godzinie zeszłam na dół. Neymar i Bartek grali w fifę. Usiadłam więc na kanapie i przyglądałam się ich grze. Oczywiście, jak to ja, co chwila pouczałam brata, a Brazylijczyk cały czas się z nas śmiał.
 - Młoda, skoro ty taka mądra jesteś, to sama graj. - Bartek podał mi pada.
 - Dziękuję, na to czekałam - posłałam mu buziaka i usiadłam obok Neymara na podłodze. Kilka minut później przegrywał 2:0, biedaczek. W tym czasie zadzwonił telefon Bartka. Wrócił z dość smutną miną. 
 - Coś się stało? - zapytałam.
 - Powiedzmy... Mamy wracać jeszcze dzisiaj. - powiedział smutno i westchnął.
 - Co?! Dlaczego? - od razu się podniosłam.
 - Nie wiem, tata powiedział że wytłumaczą nam na miejscu. Ale obiecał, że jeszcze w te wakacje będziemy mogli tu przyjechać.
 - Chociaż to. No trudno. Jesteście może głodni?
 - Nawet bardzo. - uśmiechnął się Neymar.
Oddałam pada bratu. Weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać spaghetti. Nałożyłam nasz "obiad" na talerze i postawiłam na stoliku znajdującym się w tym samym pomieszczeniu. Kiedy skończyliśmy posiłek, była już 12. Za godzinę miał się rozpocząć mecz, więc udaliśmy się na Camp Nou. Ja i Bartek zajęliśmy swoje miejsca w strefie VIP, a Neymar udał się do szatni.
 - Bartek, spójrz w lewo. Czy to nie Shakira? - powiedziałam i zasłoniłam dłonią usta.
 - Tak, to Shakira. - stwierdził.
W tej chwili Kolumbijka chyba wyczuła, że ktoś się jej przypatruje, bo odwróciła głowę w naszą stronę i uśmiechnęła się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech. Piosenkarka wstała i ruszyła w naszym kierunku. Przysiadła się obok mnie.
 - Hej. Jesteście tu pierwszy raz czy raczej ja nie byłam na jakimś meczu?
 - Cześć. Nie nie, jesteśmy tu po raz pierwszy.
 - Miło mi, Shakira.
 - Jestem Oliwia, a ten tu to mój brat Bartek. - uścisnęłam jej dłoń wyciągnięta w moim kierunku.
 - Czekaj czekaj, czy to nie wy jesteście tymi Polakami, o których cały czas mówili chłopacy?
 - Bardzo możliwe - uniosłam kąciki ust.
 - A więc właśnie poznałam nową WAG's - zaśmiała się.
 - Tylko że ja nie jestem z żadnym piłkarzem.
 - Przepraszam, przyszłą WAG's. Muszę już wracać, zaraz zacznie się mecz. Wpadniecie później na malutką imprezę u mnie i u Gerarda? - zapytała.
 - Ojej, bardzo bym chciała, ale zaraz po meczu mamy samolot do Polski.
 - No trudno, może następnym razem. Już uciekam - pocałowała mnie w oba policzki i wróciła do swoich koleżanek.
~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~
Mecz przebiegł tak jak powinien, wygraliśmy 8:0. Chociaż szkoda, że Santos nie strzelił bramki honorowej. Zaraz po meczu wszyscy wsiedli w swoje samochody i odwieźli nas na lotnisko. Obrazek jeszcze smutniejszy niż w Gdańsku. Pożegnałam się ze wszystkimi, na koniec został Neymar. Przytulił mnie mocno.
 - Mam nadzieję, że zobaczymy się jak najszybciej - wyszeptałam.
 - Nawet szybciej niż myślisz - powiedział, również szeptem. Przeszliśmy przez odprawę. Ze łzami w oczach zajęłam swoje miejsce. Niestety, nie było ono obok Bartka. Obok mnie siedziała starsza pani. Nie bardzo chciałam z nią rozmawiać, więc założyłam słuchawki na uszy i zatraciłam się w muzyce.

~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~

Po lądowaniu szybko odnalazłam Bartka. Właściwie, to on znalazł mnie. Przytulił się do mnie od tylu i wyszeptał "Wszystkiego najlepszego siostrzyczko". Zaczął iść w kierunku taksówek.
 - Yyy, Bratek, po co nam taksówka?
 - Ach, no tak, zapomniałem ci powiedzieć. Kiedy lądowaliśmy w Berlinie dzwoniła mama, powiedziała że są z tatą u jakiejś jej koleżanki. Będą po nas około dziewiętnastej. Poprosiła żebym zabrał cię do jakiejś pizzerii czy coś. Jedziemy?
 - Tak, jedziemy.
~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~

Kilka minut przed dziewiętnastą Robert już po nas był, niestety sam. Po przywitaniu złożyli mi życzenia i wytłumaczył, że mama źle się poczuła i została w domu. Szybko wsiedlismy do samochodu i ruszyliśmy w drogę.

~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~

Po pół godzinie już stałam przed ukochanym domkiem. W środku było dziwnie ciemno, nawet nie było widać włączonego telewizora. Szybko otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
 - Niespodzianka!
Nagle zapaliły się wszystkie światła. Zobaczyłam wszystkich piłkarzy Barcelony i ich dziewczyny, narzeczone i żony. W salonie prawie brak mebli, wszędzie wszelkiego rodzaju balony i serpentyny. Nagle podszedł do mnie Neymar.
 - Wszystkiego najlepszego Liv.
 - Jejku, dziękuję. Skąd wy się tu wzięliście?

 - Przylecieliśmy samolotem - powiedział "bardzo inteligentnie" Alexis.
 - A myślisz że po co panowie załatwili wam samolot z przerwą w Berlinie? I dlaczego mieliście pochodzić po mieście po lądowaniu w Warszawie? Musieli jakoś tu dotrzeć przed wami - uśmiechnęła się mama.
 - Jejku, dziękuję wam bardzo. - poczułam łzy w oczach. Oczywiście były to łzy wzruszenia. Po chwili każdy podchodził do mnie z prezentem. Chwilę później do salonu wjechał tort.

(Wyobraźcie sobie, że na górze jest 16. I że to prawdziwy tort xd - od aut.)

Ogromny, w barwach ukochanego klubu. Po prostu idealny. Wszyscy zaczęli śpiewać hiszpański odpowiednik "Sto lat", po czym zdmuchnęłam świeczki i pokroiłam tort. Był przepyszny. Dowiedziałam się, że robiły go moja mama i Shakira. Nigdy bym nie pomyślała, że Shaki potrafi piec takie fantastyczne torty. Rodzice wyszli, stwierdzili, że nie chcą nam przeszkadzać. Poza tym, pozwolili mi dziś pić alkohol! Po włączeniu muzyki i otworzeniu szampana impreza zaczęła się na dobre. Zapoznałam się z pozostałymi piłkarzami oraz ich partnerkami. Tańczyłam chyba z każdym. Nie mam pojęcia, kto wybierał muzykę, ale trafił idealnie. Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz - dlaczego do tych wszystkich piosenek dorzucił disco polo.

~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~  ~

Po północy wszyscy byli już nieźle wstawieni, łącznie ze mną. Można powiedzieć, że jestem zadowolona. Gdybym nie piła, to na pewno teraz nie grałabym z tymi kretynami w butelkę. Graliśmy już około 20 minut. Tym razem wypadło na mnie. Wybrałam pytanie, przez co moi towarzysze wydali jęk zawodu. No tak, do tej pory wszyscy wybierali wyzwania.
 - Którego z tu obecnych panów chciałabyś pocałować? - zadał pytanie Marc. Oczywiście oczy wszystkich obecnych skierowały się na mnie. Poczułam, że moje policzki płoną.
 - To może jednak wyzwanie? - powiedziałam niepewnie.
 - O nie, moja droga, chciałaś pytanie, to teraz odpowiadaj.
 - No ok. Więc .. wszystkich. - uśmiechnęłam się.
 - Ej, ale tak nie można! - krzyknął Tello.
 - Nie było powiedziane że mogę wybrać tylko jednego - pokazałam mu język, po czym zakręciłam butelką. Wypadło na Cristiana. Wręcz idealnie. 
 - Pytanie czy wyzwanie?
 - Wyzwanie poproszę - wyszczerzył się. Oj, jeszcze nie wiedział co go czeka.
 - Rozbierz się do bokserek i przytul do którejś z dziewczyn.
Chyba nie wierzę w tych chłopaków. Tello natychmiast wstał, po czym zdjął spodnie i koszulkę, podszedł do Shakiry i przytulił ją. Wszyscy bili brawo, nawet Pique. Widać, że jest pijany. Butelka znów poszła w ruch. Tym razem wylosowała Alexisa.
 - Wyzwanie - powiedział Chilijczyk i upił kolejny łyk piwa.
 - Pocałuj Liv.

* * * * * * * * * * * * * * * *

Namieszałam, oj, namieszałam. A będzie jeszcze ciekawiej.
Przepraszam że tak długo nic nie dodawałam. Nie będę się tłumaczyć, po prostu miałam lenia, plus jeszcze szkoła. Ale teraz postaram się dodawać rozdziały co tydzień/dwa tygodnie. Oczywiście dalej będę informowała.

Do następnego ;*